Złapany na Szewczyka. Debiut literacki Daniela Bajka
Jedno z najbardziej irytujących pytań, z jakimi spotykają się twórcy, dotyczy natchnienia. Inspirować mogą zarówno rozmowa, rozbita butelka w rowie, jak i figurka Lego wyrzucona na śmieci… To poziom wrażliwości i refleksyjność decydują, co dalej dzieje się z impulsem – czy przepadnie w czeluściach sygnałów, czy zostanie poddany obróbce i da początek czemuś bardziej trwałemu niż wrażenie. A od zdolności artystycznych zależy, w jakiej formie i na jakim poziomie owo „utrwalenie” ukaże się światu. Tym razem mamy wiersz. I to jest debiut literacki Daniela Bajka z kl. 8c.
Armia białego już rozpoczyna
W większości partii szachowych występują trzy fazy: otwarcie (debiut), gra środkowa i końcowa. Zdarza się, że trudno jest wyznaczyć granicę między otwarciem a grą środkową. „Można przyjąć w uproszczeniu, że otwarcie to kilkanaście lub dwadzieścia kilka pierwszych posunięć w partii”.[1] Im bardziej wnikamy w zasady królewskiej gry, tym lepiej rozumiemy zamysł twórczy autora (przynajmniej tak nam się wydaje). W każdym razie oczywista paralela między szachami a życiem nabiera indywidualnych rysów i tym samym przestaje być banałem.
Domyślamy się, że bohater wiersza znalazł się w punkcie, w którym uświadamia sobie, że co prawda jeszcze rozgrywa „debiut”, ale wie też, że zostało mu niewiele ruchów w otwarciu. Jak silne emocje wywołują myśli o „przejściu” kolejnego progu w życiu, chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć. W końcu „początkowa faza partii to fragment gry, w którym gracze są w równej pozycji i dążą do opanowania centrum szachownicy oraz wyprowadzenia swoich bierek na korzystne pozycje”.[2] Styl, w jaki rozegramy „debiut”, oraz jego wynik zależą w dużej mierze od konstrukcji psychicznej, predyspozycji i środowiska, w którym ten etap się dokonuje. Mimo wielu „danych”, jakimi dysponujemy, nie jesteśmy w stanie przewidzieć zakończenia partii. Duża liczba niewiadomych i zmiennych siłą rzeczy rodzi pytania, chwile zwątpienia i lęk. Każdy gracz wie, że pól na szachownicy nie przybędzie, a zbitych figur nikt w cudowny sposób nie przywróci do łask. Tak jak nikt nie zwróci nam straconych szans i niewykorzystanych okazji w życiu. Dobry gracz wie, że choć dużo zależy od jego decyzji, nie na wszystko ma wpływ.
Jak wytrzymać presję i godnie zakończyć swoją „partię”? Doświadczenie bohatera wiersza Bolesława Leśmiana pod tytułem… „Szewczyk”, uczy, że każdy ma swoje miejsce w świecie, a do indywidualnego spełnienia nie jest potrzebne realizowanie cudzych ambicji, tylko sumienne i konsekwentne doskonalenie się w tym, do czego zostaliśmy stworzeni – tak jak Szewczyk do szycia butów. Ktoś powie: „Tylko?” Odpowiem: aż. Kto czytał wiersz Leśmiana, wie, że mogą to być „Buty na miarę stopy Boga”. To my określamy, jak ambitny jest nasz cel.
Czarny król udawał kozaka
Z naciskiem na „nasz”, a więc zgodny z osobistymi predyspozycjami. Daniel Bajek pokazuje króla, który „udawał kozaka”. Jak się skończyła historia najpotężniejszej figury w szachach? Podobnie jak kariera Koguta w utworze „Artysta” Sławomira Mrożka – marnie: „został złapany na szewczyka”. Trudno nie zgodzić się z sugestią autora, że w życiu „nie da się uciec od matów”, ale warto robić, co w naszej mocy, by uniknąć kompromitacji. Dobrym sposobem na to jest „nie udawać kozaka”, co w przypadku każdego z nas może oznaczać zupełnie co innego.
Duża dojrzałość młodego autora przejawia się w dokonaniu rozróżnienia na końcu wiersza: „Czy nami grają, czy to my gramy?”. I chyba w tej ostatniej linijce daje odbiorcy klucz do szczęścia. W pozornym pytaniu kryje się bowiem myśl, iż jedynie poczucie sprawstwa, podmiotowość warunkują poczucie spełnienia. Wówczas, nawet gdy przegramy, odchodzimy na własnych warunkach.
Na szczęście dla autora i jego wiersza mogę się kompletnie mylić, a każdy z czytelników ma prawo dostrzec w „Szewczyku” zupełnie inne przesłanie. I tego Wam życzę, Szanowni Odbiorcy, a Danielowi gratuluję udanego debiutu i zachęcam do kolejnych prób literackich. (krm)
[1] Wikipedia.
[2] Tamże.
Szewczyk
Armia białego już rozpoczyna,
Pion na e4 już się wysyła,
Czarny na e5 pionka podsyła,
Taka to dziwna krzątanina…
Hetman dosłany z d1 na h5,
Skoczek f6 myśli, że mądry,
Goniec c4 ruch pięć,
Jego krok wydaje się dobry…
Skoczek c6 – głupota wielka!
Hetman na f7 – tu bez ryzyka,
Czarny król udawał kozaka,
I został złapany na szewczyka.
Jeśli życie to partia szachów,
I nie da się uciec od matów…
Kto decyduje, czyją twarz mamy?
Czy nami grają, czy to my gramy?
Autor: Daniel Bajek, kl. 8 c.