Kamera i „Uśmiech”
Przekaz tekstów folkloru jest anonimowy, odbywa się spontanicznie i zachodzi w określonych sytuacjach, np. podczas obrzędów rodzinnych czy zabawy. Transmisję warunkują kompetentni odbiorcy i nadawcy – uzdolnieni reprezentanci tradycji. W przekazie folklorystycznym zachodzi wymienność ról między wymienionymi uczestnikami tego procesu. Czy podczas kilkudniowych warsztatów filmowych, w których wzięli udział członkowie koła filmowego ze szkoły w Starym Mieście oraz zespół folklorystyczny „Uśmiech” z Liśca Wielkiego, doszło do „przekazu”? Jeśli tak, czy dotyczył on tylko ludowych tradycji, czy może też sztuki filmowej? A może zupełnie czego innego…
–Owszem, były zabawy, głównie zabawy. Dużo śmiechu, biegania… Nie było sztywno, że mamy to zrobić, nagrać i koniec. Wygłupialiśmy się po prostu przy okazji. Inaczej chyba trudno coś stworzyć – powiedział Adrian, który odpowiadał przede wszystkim za jakość dźwięku na planie filmowym.
Jeden z warunków „przekazu” został spełniony w stu procentach. Obie grupy świetnie się bawiły. A że czyniły to spontanicznie i w „określonych sytuacjach”, można uznać, że pojawiło się podłoże do „wymiany”. Jaki będzie efekt 4-dniowych zmagań młodych adeptów X muzy i tancerzy? Cel filmowców to stworzenie dokumentu o zespole folklorystycznym „Uśmiech”, który w ubiegłym roku obchodził swoje 45. urodziny. I to pewnie się uda, chyba że wysiądą komputery na etapie postprodukcji. Drugi cel, czyli wysłanie filmu na Ogólnopolski Festiwal Filmów Niezależnych OKFA, pewnie też zostanie osiągnięty. A jeśli chodzi o czerwone dywany, to… jesteśmy trzeźwymi realistami 🙂
Na pewno zrealizowaliśmy jeszcze jeden cel. Niepisany, ale chyba najważniejszy. Zdjęcia do dokumentu w Liścu Wielkim były pretekstem do zapoznania się z ważnym elementem historii naszej gminy, którą od kilkudziesięciu lat współtworzy „Uśmiech”. Okazało się to tym łatwiejsze, że na próbie pojawiły się pani Barbara Kwiecińska, założycielka zespołu, oraz pani Barbara Zawal – wieloletnia dyrektor szkoły w Liścu Wielkim, bez której ta historia by się po prostu nie wydarzyła.
– Lisiec bez zespołu? Trudno mi sobie wyobrazić – zareagowała spontanicznie przed kamerą na nieco prowokacyjne pytanie Karolina Zawal, obecna opiekunka i dobry duch „Uśmiechu”.
Trudno też o lepszy komentarz do roli zespołu dla tej społeczności. I nie tylko dla niej. Uczniowie ze Starego Miasta bacznie się przyglądali poczynaniom tancerzy, dotykali „kostiumów”, pytali, z jakich materiałów zostały uszyte, i dziwili się, że takie ciężkie… Niektórzy chętnie przymierzali poszczególne elementy garderoby, a nawet wzięli udział w próbie. Dla nich stroje ludowe nie będą już obrazkiem z podręczników do muzyki czy języka polskiego.
Cieszy fakt, iż staromiejska, bardzo młodziutka jeszcze, tradycja z „kręceniem” rzeczywistości ma się dobrze. Świadczy o tym nie tylko zaangażowanie młodzieży z naszej szkoły w pracę nad dokumentem (podczas dwóch weekendów!), ale również udział w zajęciach kilkorga absolwentów, którzy, jak się okazało, nadal nie mogą się rozstać z przygodą filmową. Miło było poobserwować, jak byli uczniowie wspierali merytorycznie swoje młodsze koleżanki i kolegów…
No i Michał miał mniej roboty… Mniej, ale i tak pełne ręce. Michał Baranowski z firmy Good Film tradycyjnie dzielił się nie tylko swoimi wszechstronnymi umiejętnościami filmowo-dziennikarskimi, ale i obdarowywał nas tym wszystkim, co potrzebne, by przetrwać na planie i nie zwariować.
– Bałem się wystąpić przed kamerą, bo nie wiedziałem, jak zareagują na to odbiorcy – dzielił się swoimi obawami Michał. – Najtrudniejsze było stanąć przed kamerą, bo stres powoduje, że człowiek nie jest sobą – dodała Wiktoria.
Warto pamiętać o tych słowach, gdy będziecie, drodzy widzowie, oglądać reportaż z planu czy film dokumentalny pt. „Uśmiech”. Reportaż już w przyszłym tygodniu, a na film trzeba jeszcze trochę poczekać. (krm)
***
Organizatorka zajęć dziękuje p. Wioletcie Dawickiej i p. Kindze Drzewieckiej za pomoc w opiece nad młodymi filmowcami, a bibliotece gminnej w Starym Mieście przesyła ukłony za cenne wsparcie, bez którego nie byłoby tu po prostu o czym pisać 🙂