Katarynka w rękach piątoklasistów
Nie wiem dokładnie, jak pierwotny właściciel praw autorskich „Katarynki”, czyli powszechnie (nie)znany Bolesław Prus, zareagowałby na artystyczną wizję noweli, zaproponowaną przez młodych aktorów na co dzień pracujących w Vd, ale… nie za bardzo się tym martwię. Nie dlatego, że nie zależy mi na uczuciach pisarzy, wręcz odwrotnie. A nie martwię się, bo jestem pewna, iż dobrze by się bawił jako widz.
Uczniowie Vd już drugi rok z powodzeniem eksperymentują na lekcjach języka polskiego z różnymi formami teatralnymi, czasami w sytuacjach, w których rzadko się myśli o dramie, jak choćby przy wprowadzaniu przypadków gramatycznych… Młodzi scenarzyści i reżyserzy działają z coraz większym rozmachem, a kreacje aktorskie dawno przestały być cichym echem odgrywanych postaci, wyróżniając się często bardzo indywidualnym podejściem do roli.
Autorzy scenicznej wizji „Katarynki” nie ograniczyli się w swoich teatralnych propozycjach do realiów XIX wieku, włączając umiejętnie dobrze sobie znane elementy współczesnej kultury masowej. Dzięki temu pokazali, że losy niewidomej dziewczynki nie porosły mchem oraz że bieda ma taką samą twarz – bez względu na czas i miejsce, w którym występuje. Młodzi twórcy w ciekawy sposób odzwierciedlili wewnętrzną przemianę pana Tomasza, dowodząc, iż tylko życie rozumiane jako ciągłe stawanie się, niekończący się rozwój może mieć sens i dawać człowiekowi satysfakcję. Dziękuję im za to 🙂 (krm)