NEWS

Wiktoria i Vivien na ścieżce z Mikołajkiem

Trudno uwierzyć, ale Mikołajek (postać stworzona przez Goscinnego i Sempégo) bawi i porusza polskich czytelników od ponad 60 lat! W tym roku zapoznali się z nim uczniowie klasy 4 a. Przygody paczki Mikołajka okazały się na tyle intrygujące, że zainspirowały czwartoklasistów do stworzenia własnych historii z udziałem bohatera słynnej serii opowiadań. Poniżej przedstawiamy dwie z nich: jedną napisała Wiktoria Misiak, drugą – Vivien Stokowska.

– Naprawdę nieźle się ubawiłam, czytając opowiadania o Mikołajku, chociaż trochę też się denerwowałam. Spodobało mi się to, że każde opowiadanie jest o czymś innym, a jednak jakoś się ze sobą łączą – powiedziała Wiktoria, która zabrała sławnego Francuza do polskiej galerii handlowej.

Też się nieźle ubawiłam, czytając pracę Wiktorii. Autorka miała ciekawy pomysł, wybierając narrację pierwszoosobową. Niby nic nadzwyczajnego – przecież ten typ zastosował też Goscinny – ale Wiktoria zdecydowała się na… dziewczynę narratorkę. I znów się zdziwicie, o co mi chodzi. Dlaczego dziewczyna nie miałaby być narratorką? Kto czytał lekturę, wie, że po pierwsze – przygody barwnej paczki poznajemy z perspektywy Mikołajka, a po drugie – no, cóż… muszę to jakoś z siebie wyrzucić – dziewczyny nie były tam, mówiąc delikatnie, mile widziane.

„WCALE NIE BYŁEM ZADOWOLONY, kiedy mama powiedziała mi, że jedna z jej przyjaciółek przyjdzie do nas na herbatę ze swoją córeczką. Nie lubię dziewczyn. Są głupie, umieją się bawić tylko lalkami i w sklep i ciągle beczą”[1].

Wiem, zacytowana wypowiedź bohatera nadaje się tylko dla ludzi o mocnych nerwach… Wiele dziewczyn bardzo irytuje ten fragment, a niektóre nawet potem szukają odwetu. I chyba tak było w przypadku naszej młodej autorki. Już nic więcej nie powiem, najlepiej przemówi samo opowiadanie Wiktorii… „Mój największy wróg”.

Vivien Stokowska, autorka „Magicznej skarpety”, postanowiła nie eksperymentować formalnie (czytaj: z narracją). Nie widać też na pierwszy rzut oka chęci odwetu na chłopakach za wykluczanie dziewczyn. Nie jestem jednak pewna, czy autorka nie wkręca trochę czytelników. Świetnie udała jej się stylizacja języka. Gdy zanurzamy się w tekst Vivien, mamy czasami wrażenie, jakby ktoś nam podsunął zaginione opowiadanie Goscinnego. Konstrukcja utworu też jakby rodem z „Mikołajka”.  Coś jednak mąci spokój czytelnika. Coś jednak każe nam być ostrożnym. Skarpeta? W skrzyni?! Naprawdę…?  Sprytne, Vivien :)😉 (krm)

Magiczna skarpeta

Mój największy wróg


[1] René  Goscinny, Jean-Jacques Sempé, Pierwsze przygody Mikołajka,Warszawa 2015, s. 73.

Przejdź do treści