Kto wymyślił przypadki?
„Po co komu przypadki?” „Kto to wymyślił?” To tylko niektóre pytania, którymi bronią się uczniowie od czwartej klasy wtajemniczani (nie mówię, że na własną prośbę) przez polonistów w świat deklinacji. A to, co potem zwykle następuje, bynajmniej nie łagodzi napięcia… Tłumaczenia dorosłych, że przypadek to kategoria gramatyczna, przez którą odmieniają się na przykład rzeczowniki i przymiotniki, tylko dolewają oliwy do ognia. Na szczęście czasami z odsieczą przychodzą młodzi rycerze w białej zbroi i ratują świat edukacji językowej przed zagładą.
Młode osoby pobierający nauki w szkole podstawowej słusznie podejrzewają, że przy okazji deklinacji rzeczownika „znowu będzie coś o tym na „przy” i że „na pewno będą mylić nazwy przymiotnika z tymi innymi”, czyli przysłówkiem, przyimkiem i przydawką. I mylą. A powód jest jeden: mózgi młodych, inteligentnych ludzi nie uznają tego typu informacji ani za atrakcyjne, ani za niezbędne do przeżycia, jakby pewnie powiedział prof. Marek Kaczmarzyk (znany biolog i neurodydaktyk). Co innego… poloniści. Po pierwsze – oni (przynajmniej niektórzy) mogą się naprawdę pasjonować gramatyką języka polskiego. A po drugie (i to już dotyczy całej wspomnianej populacji) – najczęściej z tego żyją 🙂 Polonistom państwo płaci m.in. za to, że propagują wiedzę o greckim wynalazku pochodzącym z IV w.p.n.e. Tak jak za to, że próbują (nie odważyłabym się użyć bardziej kategorycznego określenia) wyjaśnić, iż system deklinacyjny jest stosowany do ustalania właściwych relacji poszczególnych wyrazów w zdaniu i że to dzięki przypadkom wszyscy cieszymy się większą wolnością, mogąc z pewną nonszalancją traktować kolejność podmiotu, orzeczenia i dopełnienia w zdaniu. Nieprzekonanych uczniów pedagodzy starają się dodatkowo pocieszyć faktem, iż w niektórych językach występuje nie siedem, a kilkanaście przypadków (jęz. fiński – 15), a nawet ponad 20 (jęz. węgierski).
A jak to nie pomaga? Ani zabawa w pociąg zwany „Deklinacją”? Ani wywiady z… p. Rzeczownikiem? Cóż, wtedy czekamy na cud. I taki się wydarzył niedawno w Vc. Okazało się, że seria lekcji poświęcona rzeczownikowi została ciekawie przetworzona przez kreatywny umysł Janka Michalaka, który wykonał komiks pt. „Przypadki Kuperowe”. To nie jest jego pierwszy komiks, żeby było jasne, ale jeszcze się nie zdarzyło, by gramatyka języka polskiego stała się źródłem natchnienia dla młodego artysty.
Historia obrazkowa dotyczy Rzeczownika i jego różnych… przypadków, na które los skazuje wszystkie części mowy historycznie nazywanymi „imionami”. Łaskawie obchodzi się tylko z nieodmiennymi, nierządzonymi przez żaden „casus”. Ostatnie dzieło Janka zostało wykonane niebieskim długopisem oraz kredkami ołówkowymi. Bardzo ciekawym zabiegiem użytym przez autora jest „rysowanie liter” – stosowanym często m.in. na lekcjach ortografii. A gdyby ktoś myślał, że Janek – skupiony na walorach artystycznych komiksu – potraktował powierzchownie zagadnienie z językoznawstwa, niech przyjrzy się ostatniej stronie z wypisanymi tematami obocznymi i obocznościami głosek.
Dziękuję Jankowi za oryginalne dzieło, a Wam życzę miłej lektury i… nauki 🙂 (krm)