Koło historii
„Bunt nie jest dążeniem, nie zna nadziei. To pewność druzgocącego losu, ale bez rezygnacji” – cytat z „Mitu Syzyfa” Alberta Camus trafnie opisuje postawę dzieci i rodziców biorących udział w słynnym bojkocie nauki religii w języku niemieckim na ziemiach zaboru pruskiego. Wielkopolscy twórcy: Zdzisław Siwik i Krzysztof Nowak zrealizowali film poświęcony strajkowi dzieci ze szkoły we Wrześni. W premierze dokumentu „Miasto młodych buntowników”, która odbyła się we Wrzesińskim Ośrodku Kultury, wzięli udział uczniowie klasy VIII d.
Film opowiadający o proteście, do jakiego doszło w 1901 r. w Katolickiej Szkole Ludowej, poruszył zarówno dorosłą część publiczności, jak i młodzież. Oczywiście, trudno przejść obojętnie wobec postawy zdeterminowanych młodych ludzi, którzy postanowili sprzeciwić się potężnej machinie germanizacyjnej, ale twórcy dokumentu chyba dodatkowo zadbali o wywołanie silnych emocji. Zrobili to, wykorzystując atrakcyjne narzędzia filmowe w postaci scen fabularyzowanych, dobrze ilustrujących protest i pomagających widzowi wniknąć w świat przedstawiony, zwłaszcza w emocje bohaterów. Dzięki doskonałej grze aktorskiej Aleksandra Machalicy z Teatru Nowego w Poznaniu czy Marcina Trzęsowskiego z Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu, a przede wszystkim dzięki sugestywnej interpretacji w wykonaniu uczniów ze szkoły Podstawowej w Nowym Folwarku twórcy dokumentu stworzyli przekonujące portrety „młodych buntowników” i ich oprawców.
Warto przypomnieć, że za udział w strajku dzieci karano surową chłostą, a ich rodziców skazywano na kary więzienia. Mimo represji bojkot trwał do 1904 r. Protest odbił się echem we wszystkich trzech zaborach i w wielu krajach Europy. I mimo że najgłośniejsze wydarzenia rozegrały się we Wrześni, w tym czasie doszło do buntu również w innych miastach zaboru pruskiego, m.in. w Miłosławiu, Pleszewie, Gostyniu, Krobi i Szlejewie.
Wybuch strajku we Wrześni był zwieńczeniem oporu wobec zwalczania języka polskiego przez władze pruskie. Zgodnie z Konstytucją Wielkiego Księstwa Poznańskiego z 1815 r. język ten miał być traktowany na równi z niemieckim. Jednak już kilka lat później rozpoczął się proces ograniczania jego używania w sądownictwie i edukacji na poziomie gimnazjów.
Tło historyczne strajku dzieci naszkicowali w filmie wrzesińscy historycy – Sebastian Mazurkiewicz, Marian Torzewski – oraz Jarosław Mikołajczyk z Muzeum Historii Państwa Polskiego w Gnieźnie. O kulturotwórczej roli języka w barwny sposób opowiadał wybitny językoznawca prof. Jerzy Bralczyk. To dzięki nim, jak i licznym źródłom historycznym, do których dotarli twórcy filmu, dokument zasługuje na miano kompendium wiedzy. Jednym z najbardziej poruszających materiałów jest na pewno nagranie wypowiedzi Bronki Śmigiewiczówny, uważanej za nieformalną przywódczynię strajku.
– Nagranie prawdopodobnie by przepadło, gdyby nie film. Taśma leżała kilkadziesiąt lat i była w złym stanie. Dzięki nam wypowiedź bohaterki tamtych wydarzeń ma już postać cyfrową – powiedział po projekcji filmu Zdzisław Siwik, jeden z twórców „Małych buntowników”.
I tak historia zatoczyła koło…
Mało kto zdaje sobie sprawę, że nie powstałaby legenda wokół strajku dzieci, gdyby ktoś tego wydarzenia nie utrwalił, a następnie nie upublicznił w tamtym czasie. Cichy sprawca całego zamieszania to skromny fotograf Szymon Furmanek, skazany na 200 marek grzywny z zamianą na 40 dni więzienia za „wykonanie i rozpowszechniania trzech fotografii osób związanych ze sprawą wrzesińską”. Słynne zdjęcia były rozchwytywane przez Polaków również poza Księstwem Poznańskim. Pojawiły się w prasie – nie tylko polskiej, ale i zagranicznej – a pruski prokurator dopatrzył się w nich „gloryfikacji przestępców” oraz „zachęcania” do ich naśladowania.
W roli Furmanka wystąpił znany koniński fotograf i filmowiec Andrzej Moś.
Znów historia zatoczyła koło… (krm)