NEWS

Operacja „PIZZA”

Przez żołądek do serca? Tak mówią. Szczerze mówiąc, mnie to jakoś nigdy nie przekonywało… Jednak to już przeszłość. A wszystko za sprawą przeuroczych, małych (mam nadzieję, że się nie obrażą) kucharzy. I kucharek, oczywiście. „Kuchenne rewolucje” w ich wykonaniu podbiły serca każdego, kto miał szczęście obserwować warsztaty kulinarne, które odbyły się w pizzerii „Mefisto” w Starym Mieście.

Najpierw włożyli odpowiedni strój, potem właściciel restauracji poprosił adeptów sztuki kulinarnej, aby podeszli do specjalnie dla każdego nich przygotowanych stanowisk pracy.

– A gdzie można umyć ręce – zapytał nagle, zawstydzając trzeźwością umysłu dorosłych, jeden z miłośników pizzy.

– Oczywiście, przepraszam, tam jest łazienka – poinformował nieco speszony właściciel restauracji.

I ruszyli… W sekundzie niemal cała armia małych kucharzy z uroczymi fartuchami i czapkami na głowach znalazła się w jednej łazience.  Wyglądali jak zespół chirurgów przygotowujących się do poważnej operacji. Profesjonalizm – jak się szybko okazało – przejawiał się nie tylko w skrupulatnie wykonywanych czynnościach przygotowawczych czy w stroju, ale przede wszystkim w podejściu do sztuki kulinarnej. Przejęci szybko przystąpili do wyrobu pizzy. Paluszkami, wałkiem, widelcem, łyżką, czym się dało… Wreszcie ciasto ułożyło się łaskawie w formach! A potem wiadomo, sama przyjemność, czyli nakładanie dodatków. Tu był jedynie problem z wyborem. Tak, przygotowywanie posiłków to świetna okazja doskonalenia umiejętności dokonywania wyborów…

– Wszystkiego nie nałożysz przecież!  – dochodził z końca stołu głos poirytowanego znawcy tematu.

Emocje czasami brały górę, ale trudno się dziwić. Każdy mistrz kuchni miał bowiem za zadanie zrobić pyszną pizzę dla wyjątkowego i niezwykle wymagającego gościa. Dla kogo? Dla siebie…  Sprostali wyzwaniu. Wystarczyło popatrzeć, z jakim zapałem wszyscy zabrali się do jedzenia. A, przepraszam bardzo, nie wszyscy. Kilka osób postanowiło podzielić się swoim skarbem z… rodziną.

Przez żołądek do serca… Tak, przekonaliście mnie, za co Wam bardzo dziękuję. Wdzięczna też jestem panu Andrzejowi Kopaczewskiemu, który zafundował nam tę niezwykłą „kuchenna rewolucję”. (krm)

Skip to content