Czas na… teatr
Gdzie jest miejsce dla młodego urwisa? Wiadomo… w teatrze. Magia tego miejsca zmienia najtrudniejsze charaktery. Przekonali się o tym uczniowie klas czwartych i Vd, którzy uczestniczyli w spektaklu „Teatralne ABC, który odbył się w Konińskim Domu Kultury w Koninie.
Zamierzeniem twórców z Narodowego Teatru Edukacji im. A. Mickiewicza we Wrocławiu było przedstawienie różnych sposobów przenoszenia sztuki dramatycznej na scenę: od teatru lalek poprzez teatr cieni, pantomimy do aktora w żywym planie. W dialogach postaci usłyszeliśmy sporo fachowej terminologii. Oprócz takich pojęć jak: reżyser, obsada, inscenizacja, pojawiły się też wzmianki o sztuce dykcji, mimice, epizodzie, dublerze, improwizacji czy barwie głosu. Na scenie poza aktorami buszowały lalka jawajka i kukła.
Spektakl największe wrażenie wywarł na uczniach z klasy Vd, w której od półtora roku często wykorzystywane są podczas zajęć języka polskiego techniki dramowe. Improwizacje, scenki improwizowane, odgrywanie ról (w tym nauczyciela) czy wywiady równie dobrze sprawdzają się tu przy omawianiu lektur, jak i przy wprowadzaniu nie najłatwiejszych zagadnień z zakresu nauki o języku czy teorii literatury. Praca metodami opartymi na przeżywaniu i symulacji przyczyniła się m.in. do oswojenia wiedzy na temat rzemiosła teatralnego.
– Spodobało mi się zburzenie tak zwanej czwartej ściany, która normalnie oddziela aktorów od publiczności. To było zaskakujące i zabawne – powiedział Wiktor. – Mnie też rozśmieszyło, jak ten aktor grający nastolatka nagle wyszedł z widowni. W ten sposób jakby powiększył scenę i włączył nas do gry – dodała Maja.
Historia młodego urwisa, uwięzionego na scenie za właściwie zachowanie, jak i jego niezwykła metamorfoza, sprowokowały uczniów do refleksji.
– Myślę, że przedstawienie jest ważne nie tylko dla tych, którzy występują. To, co się dzieje na deskach teatru, dzieje się też w nas, to znaczy w duszy widowni. Dla wielu może być inspiracją do czegoś – dzieliła się przemyśleniami Sandra. – Dzisiaj dowiedziałam się, że marzenia można spełniać, ale nie można się bać i trzeba ciągle próbować. Sama lubię grać i czuję, że coraz lepiej mi to idzie – dodała.
Uczniowie, którzy mają już za sobą mniejsze i większe realizacje sceniczne, są świadomi wymagań, możliwości i ograniczeń, z jakimi muszą mierzyć się artyści teatralni.
– Przede wszystkim nauczyłam się, że zanim zaczniemy kogoś krytykować, powinniśmy się zastanowić, jak sami byśmy sobie poradzili w danej sytuacji – powiedziała Maja. – Występy przed publicznością to duży stres, wiemy coś o tym, dlatego trzeba wybaczać aktorom przejęzyczenia i pomyłki. Oni ciągle coś tworzą, a tego nie da się w pełni kontrolować – uzupełnił Wiktor.
Czy teatr może coś atrakcyjnego zaoferować współczesnej młodzieży? Czy jest w stanie konkurować przez półtorej godziny z tym, co ma do zaoferowania smartfon?
– Spodobało mi się, że reżyser wykorzystał w spektaklu grę komputerową. Ta nowoczesność trochę mnie rozśmieszyła, ale to był dobry pomysł. Taki na czasie – oceniła Maja.
Ale chyba nie nowinki techniczne – zdaniem uczestników wydarzenia – stanowią o sile i żywotności jednej z najstarszych dziedzin sztuki.
– Myślę, że teatr zawsze będzie atrakcyjny, nawet dla dzieci i młodzieży. Bo tam jest człowiek. Udział w przedstawieniu to jakby spotkanie z kimś – powiedział Wiktor.
„Dzięki magii miejsca, w którym się znalazł [nastoletni bohater – przyp. red.], spotyka znane z historii teatru i baśni postaci. Ich opowieści i przygody w zadziwiający sposób odwołują się do zachowań chłopca. Nasz bohater, zauroczony różnorodnością i wyjątkowością miejsca, zaczyna doceniać ciężką pracę ludzi teatru, poznaje sztukę aktorską, staje się mądrzejszy i pokorniejszy. Czas spędzony w teatrze nie był dla niego czasem straconym” – czytamy w opisie przedstawienia na stronie internetowej NTE we Wrocławiu.
Na pewno nie był. Dla nikogo. Dla dorosłych też. (krm)