***
Można próbować się bronić, ale trudno po lekturze wiersza Mateusza przestać myśleć o „Muzeum” W. Szymborskiej. Ta sama niezgoda na przemijanie, ten sam uroczy bunt… Uroczy, bo i w „Muzeum”, i w „Starych murach” nie ma zaciętości, rwania sobie włosów z głowy, jest nostalgiczna refleksja. Oczywiście są też różnice – w wierszu Mateusza człowiek nie rywalizuje z przedmiotami na długość trwania, jak bohaterka u Szymborskiej licytująca się z sukienką. Nikt, a właściwie nic, się nie śmieje z krótkowiecznego człowieka. Czyżby więcej empatii posiadały rzeczy u Mateusza? Nie sądzę, mam wrażenie, że te mury, obrazy i inne nieożywione twory są uzależnione od uwagi, percepcji człowieka. Trwają znacznie dłużej niż on, ale istnieją tylko w spojrzeniu, myśli czy wspomnieniu ludzkim. Nie są bytem samym dla siebie. Co najwyżej stanowią tło. A człowiek? Ma wszystko: pamięć, wyobraźnię, uczucia, łzy. Ale jest rozczarowany. Czym? Że nie potrafi tego wszystkiego zatrzymać… (krm)
Stare mury
Wchodzę w stare mury
Wchodzę w ruiny
Przechadzam się korytarzami
tunelami, salami, komnatami
Podziwiam stare, wyblakłe
obrazy
Gdy przymykam oczy,
słyszę dźwięki lutni
i śpiew grajków
Gwar zabawy rozlega
się zewsząd
Wyobraźnią widzę
biesiady
I otwieram oczy…
Rozczarowanie mnie ogarnia
Wychodząc ze łzą w oku,
myślę o tym,
co zatarł czas
Autor: Mateusz Pruski